Zauroczenie tamtym panem powoli mija… Pewnie dlatego, że w tym tygodniu nie mieliśmy ze sobą dłuższego kontaktu. Jednak w niedzielę spędzimy razem 24h. Nie wiem co z tego wyjdzie.
Zauważam jednak, że niezależnie co z tego wyjdzie to ja już coś w sobie odkryłam. Terapeutka powiedziała, że odkrywam w sobie kobietę. Też tak czuję. Obudziło się we mnie coś, czego nie było wcześniej.
Mój kryzys wiary trwa w najlepsze. Jest coraz gorzej. Zgodziłam się w sobie na życie w opozycji do wielu Bożych przykazań, te przykazania mnie męczą, tłumią. Wiem, że są dane dla mojego dobra, ale mam ich totalnie dosyć. Na początku sierpnia wyjeżdżam na jeden dzień z kierownikiem duchowym żeby pogadać i zobaczymy co z tego wyjdzie. Ostatnio tak mam, że odchodzę i wracam, odchodzę i wracam… Ale wierzę, że ani Bóg ani ksiądz nie będą mieli mnie dosyć. Każdy ma prawo być zagubionym i szukać swojego życia.
Zarezerwowałam dzisiaj bilety do Gdańska. W sierpniu pojadę w te okolice na pięć dni, dołączę do mamy, która już tam będzie. Taki niespodziewany urlop. Potem we wrześniu jadę na tygodniowe rekolekcje w ciszy do pustelni. Nie wiem czy chcę tam jechać – kusi mnie ta cisza i to, że będę mogła odnaleźć pytania, które we mnie są, a których w normalnym życiu nie potrafię odnaleźć.
Jest mi ciężko. Jestem samotna. Ostatnio pewnej nocy zorientowałam się jak ogromne pokłady samotności skrywa moje serce. Dlaczego interesuje mnie Uwodziciel? Chciałabym aby choćby w odrobinie zagłuszył tę samotność. Wiem, że to sztuczne rozwiązanie, na skróty, ale chciałabym ten ból jakoś ukoić. Chcę czułości, bliskości i uwagi, wspólnego śmiechu i zachwycania się sobą. Ale bez zobowiązań, bez myślenia o tym co będzie za tydzień, po prostu, być tu i teraz.
Zobaczymy czy ten romans wyjdzie. Wydaję mi się, że Uwodziciel wziął sobie do serca moje notoryczne odmowy i wyśmiewania i jednak się poddał. Jednak już raz tak myślałam (wtedy odczułam ulgę, bo jeszcze nie chciałam z nim być), a on mnie zaskoczył i zaatakował z nową siłą (i wtedy mu się udało choć chyba o tym nie wie).
To zabawne. On nie wie, że ubieram się dla niego, że maluję się dla niego, że gdy szykuję ubrania do pracy to wyobrażam sobie to w jaki sposób na mnie spojrzy w jakim ubraniu.
Spróbuję w niedzielę jakoś dać mu do zrozumienia, że chce bliższej relacji, zobaczymy czy się uda. Choć tak jak mówię – nie zależy mi na tym już tak bardzo, także jak wyczuję, że on nie chcę to nie będę rozpaczać.
Kiedy szłam na spotkanie z terapeutką to wcale nie chciałam jej wtajemniczać w to, co się we mnie dzieje. Szczególnie nie chciałam jej mówić o pragnieniu i uwodzeniu żonatego mężczyzny. Jednak w toku rozmowy powiedziałam jej o tym i w żadnym razie mnie nie oceniła ani nie odwodziła od niczego. Po prostu pytała co w nim widzę i w jaki sposób on się zachowuje. Wysłuchała wszystkich moich wątpliwości i wszystkich argumentów za tym, aby w to pójść. Poczułam, że ona nie ma zamiaru wpływać na moje decyzje życiowe, w jakiś sposób mnie zniewolić tylko chce mnie nauczyć żyć swoim życiem. Zdecydowanie zaplusowała.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dziękuję, że chcesz się ze mną podzielić swoimi przemyśleniami!