Chodzi o tęsknotę, zazdrość, złość.
Są chwile
gdy wolałabym martwym widzieć Cię
Nie musiałabym
się Tobą dzielić nie nie
Gdybym mogła schowałabym
Twoje oczy w mojej kieszeni
żebyś nie mógł oglądać tych
które są dla nas zagrożeniem
Do pracy
nie mogę puścić Cię nie nie
Tam tyle kobiet
każda w myślach gwałci Cię
Złotą klatkę sprawię Ci
będę karmić owocami
a do nogi przymocuję
złotą kulę z diamentami
Stwierdził, że bardzo dobrze jest posłuchać kogoś mądrego.
Atmosfera się oczyściła.
Natomiast dzisiaj czuję tak obezwładniającą tęsknotę, że czuję się fatalnie.
"Bywało, iż zdarzał się dzień ponury, szary (albo słoneczny), kiedy dopadała ją tęsknota tak żrąca, że czuła się pusta, już wcale nie kobieta, ale suche drzewo, w którym świszcze zimny listopadowy wicher. Tak właśnie czuła się teraz (...), aż ją głowa rozbolała od myśli o tych wszystkich przyszłych latach i zaczęła się zastanawiać, na co komu miłość skoro do tego prowadzi, skoro można się tak czuć choćby przez dziesięć sekund." Stephen King – Historia Lisey
Wspominam dzień kiedy po raz pierwszy się zobaczyliśmy.
Wspominam jak za mną biegał przez kilka miesięcy, aby mnie poderwać.
Wspominam chwilę, w których po raz pierwszy w życiu czułam się tak uwodzona.
Wspominam gesty, którymi starałam się nieudolnie odpowiadać na jego uwodzicielskie gesty.
Wspominam ożywione rozmowy, które prowadziliśmy godzinami.
Wspominam spojrzenia w oczy, te przedłużone i te przelotne.
Wspominam nadzieje, które w nim pokładałam.
I jestem na niego tak bardzo zła, że dzisiaj go przy mnie nie ma.
Jestem zdziwiona jak bardzo te emocje na nowo wybuchły w moim wnętrzu, jak z wulkanu.
Złości mnie, że nie pamiętam kiedy on znowu przychodzi do pracy, kiedy będziemy mogli porozmawiać.
I boję się, że nie będę w stanie wyrazić tego, jak bardzo dzisiaj tęsknię. Tak bardzo, że mam stan podgorączkowy. Tak bardzo, że jest mi niedobrze.
Jeden jego dotyk i byłoby mi lepiej.
Jedno spojrzenie, a na mojej twarzy zagościłby uśmiech.
Ostatnio tak czułam się w wakacje, gdy jeszcze do niczego między nami nie doszło. Kiedy wszedł do mojego mieszkania, a ja nie wiedziałam co zrobić, a tak bardzo pragnęłam, aby w końcu mnie dotknął... i po prostu przytuliłam się do jego piersi.
Dzisiaj dotarło do mnie, że możemy to wszystko stracić.
Ale dotarło też to, że te spojrzenia, te gesty, te rozmowy... tego się nie powtórzy. Będą inne gesty, rozmowy, spojrzenia, nie takie same. Może lepsze. A może nie.
Uważam jednak, że warto walczyć.
Spytacie: o co?
Tak, wiem, to nie ma przyszłości. Ale ja obecnie w ogóle nie mam przyszłości, nie potrafię o niej myśleć. Dlatego chcę walczyć o to, aby teraz nie cierpieć na brak jego.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dziękuję, że chcesz się ze mną podzielić swoimi przemyśleniami!