Moja twórczość

Obrazy na sprzedaż

Urodzinowe przemyślenia

 Nie wiem jak zacząć. Powinnam była spisywać to wszystko na bieżąco, ale nie byłam w stanie, chciałam, aby czas ugruntował pewne rzeczy i sprawił, że łatwiej będzie o nich pisać.

Może zacznę od środka.

Jak niektórzy z Was się zorientowali – równy tydzień temu miałam 27. urodziny. To był piękny dzień. Widziałam się z M. (opowiem o nim potem) i z moją ukochaną siostrą. W dodatku uświadomiłam sobie jak wiele osób o mnie po prostu pamięta i jak dla wielu osób jestem ważna. I jak bardzo oni są ważni dla mnie.

Tego dnia mocniej uświadomiłam sobie, że mam czwórkę wspaniałych przyjaciół, na których mogę w każdej chwili polegać (nie licząc siostry i babci). Ktoś powie, że to dużo, że pewnie nie są przyjaciółmi, że przesadzam… Ale to są przyjaciele. Przyjaźnie, które na co dzień pielęgnujemy, które są piękne i czyste. To ogromne szczęście mieć takich ludzi wokół siebie.

Odkąd wyszła Kraina Lodu II bardzo często słuchałam piosenki „Pokaż się”. Ta piosenka była dla mnie ważna ze względu na to, że moim marzeniem jest odkryć siebie i być szczęśliwą. Tydzień temu, koło południa, również puściłam sobie tę piosenkę i popłakałam się z żalu, że skończyłam 27 lat, a dalej nie odnalazłam swojego domu i siebie. Potem przyszedł M. z pięcioma pięknymi czerwonymi różami po czym poszliśmy na krótki spacer. Wieczorem przyjechała do mnie siostra. Długo rozmawiałyśmy, również o moim lęku związanym ze związkiem, o tym, że mam tak wartościowego człowieka przy sobie, który jest tak naprawdę spełnieniem moich marzeń, a przez nieokreślony lęk, który we mnie tkwi – boję się, że to zepsuję. Boję się powagi tego, co się dzieje, co może się wydarzyć (np. ślub w przyszłości). Ona też mówiła mi o sobie, o swoich poszukiwaniach siebie. I tak w rozmowie uzupełniałyśmy siebie nawzajem, słuchałyśmy muzyki, która grała nam w duszy. Było to do tego stopnia głębokie i pouczające, że kiedy wyszła posłuchałam jeszcze raz piosenki „Pokaż się” i odkryłam, że ta piosenka to nie jest koniec drogi Elsy. Nie ma tam słów „odnalazłaś dom”, ale są „dom odnajdziesz – uwierz w sen”. Słuchając tym razem tej piosenki odkryłam, że po rozmowie z siostrą coś ogromnie się we mnie zmieniło. Ruszyłam kilka milowych kroków do przodu. I to jest najważniejsza część tego postu. Ciężko to opisać. Poczułam, że jestem pełnią, że jestem całością, że jestem taka, jaka powinnam być. I słowa piosenki

„Dom odnajdziesz uwierz w sen!

Teraz wiem!

Pokaż się, bądź godna tej mocy

Zanurz się w całkiem nowy świat

Tyle na siebie czekałaś lat

I oto czas.

Och, pokaż się! To Ty!”

Są skierowane wprost do mnie. Poczułam się wypełniona siłą pochodzącą z poczucia bycia pełnią. Teraz mogę szukać DOMU. Mojego własnego, a nie tego rodzinnego, który był kiepskim domem. Teraz mogę dzielić się dobrem, które jest we mnie, bo już nikomu niczego nie zazdroszczę, bo sama mam wszystko, czego potrzebuję: Boga, przyjaciół, rodzinę, pracę, SIEBIE.

Kiedy opowiedziałam o tym odkryciu babci, powiedziała jedno słowo: NARESZCIE!

Tak bardzo mnie to słowo ucieszyło!

I nie, to nie jest tak, że wszystkie smutki odeszły, że teraz jest idealnie. W żadnym razie. Ale teraz wiem, że mam w sobie wszystko, aby sobie pomóc. A jeżeli czegoś nie mam to są blisko mnie przyjaciele, jest terapeutka, jest lekarka. I w każdej chwili mogę poprosić o wsparcie.

A o M. opowiem Wam w innym poście, bo ten i tak już jest strasznie długi. W skrócie powiem, że znalazłam bardzo wartościowego mężczyznę, w którym się zakochałam i który zakochał się we mnie. 



Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję, że chcesz się ze mną podzielić swoimi przemyśleniami!

© Sleepwalker | Wioska Szablonów | X | X