Moja twórczość

Obrazy na sprzedaż

Szaleństwo

Mogłabym pisać dużo - o tym, że znowu jestem w Katowicach, o tym, że w Krakowie mi się nie ułożyło, o tym, że od trzech tygodni męczy mnie przeziębienie...
Ale po co skoro mogę pisać o Uwodzicielu?
Tak naprawdę to dalej jest mi źle. Jestem w rozsypce, choć rozsyp poddałam zawieszeniu przez przeprowadzkę do rodziców. Kiedy orientuję się, że myślę o czymś nieprzyjemnym to uciekam w myśli o nim.
Jest moja ucieczką, przykryciem... Takim kocem, który narzuca się na fotel pełen brudnych ubrań, gdy przychodzą niespodziewani goście.
Jestem w podobnym stanie jak na początku wakacji. Znowu, teoretycznie, nie mam nic do stracenia i chcę szaleć, szaleć, szaleć..! Żeby tylko nie myśleć. Jest natomiast znacząca różnica pomiędzy moją relacją z Uwodzicielem na początku wakacji a czasem obecnym - wtedy nie był jeszcze mój. Co prawda byłam ogromnie spragniona jego dotyku lecz nie chciałam wyjść na naiwną i głupią dlatego udawałam obojętność. Obawiałam się sytuacji, w której usłyszę, że nasze znaczące rozmowy były tylko żartem i on nic takiego nie miał na myśli. Teraz już nie mam się czego bać. Mogę się w nim zatopić, utopić, utonąć... I się nie wynurzyć.


Zastanawia mnie co prowokuje taki stan rzeczy? Czuje dokładnie tę samą energię, którą czułam wtedy, gdy zaczął się nasz romans. Tę chęć porzucenia wszelkich zasad, opinii, konwenansów.
Wtedy też byłam po (w trakcie?) ataku potężnej depresji, miałam jej już dość i szukałam wytchnienia.
Też miałam dość odpowiedzialności i... życia.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję, że chcesz się ze mną podzielić swoimi przemyśleniami!

© Sleepwalker | Wioska Szablonów | X | X