Moja twórczość

Obrazy na sprzedaż

Psychologia - studia!

Cześć!
Chciałam Wam się pochwalić, że po konsultacji z rodziną i z psychiatrą zapisałam się na studia. Kierunek: psychologia. 


Namówiła mnie siostra, która już studiuje na uczelni, na którą i ja się wybrałam. Jak co roku powiedziałam jej: "za rok pójdę na psychologię", a ona na to, że mam iść w tym roku. Podała sensowne argumenty świadczące za tym, że jest to dobry pomysł, przede wszystkim ekonomiczne.
No i tak się stało. Poszłam, zapisałam się, zapłaciłam, podpisałam umowę i jestem studentką. 
No dobra, nie było to takie proste. 
Odkąd pamiętam zawsze miałam ogromny problem z wejściem na jakąkolwiek uczelnię wyższą. Po prostu blokada. Nie wejdę bom głupia. No i z tymi lękami zwróciłam się do siostry - żeby pomogła mi tam wejść po raz pierwszy. Siostra prowadziła mnie przez telefon pod samą uczelnię i krok po kroku pomagała mi psychicznie przełamać, abym tam weszła. Bardzo chciało mi się płakać, przerastało mnie to, niesamowity lęk. Ale w końcu weszłam tam - zobaczyć tylko czy jest kolejka. No i jak już zobaczyłam, że kolejki nie ma to już było wszystko dobrze, bo tam weszłam. A sprawy załatwiać potrafię, więc podeszłam do okienka, zapisałam się i już potem było dobrze (choć miałam lekki zawał, bo przez chwilę nie umiałam znaleźć dowodu osobistego! o zgrozo!). 

Oczywiście rozmawiałam o tym też z psychiatrą. Ona wiedziała, że od zawsze chciałam być psychologiem. Konsultowałam się jednak pod kątem hipomanii/manii oczywiście. Wstępnie doszłyśmy do wniosku, że to raczej nie jest hipomania, bo pomysł o studiach w tym roku nie był mój, a w dodatku czuję lęk przed nadchodzącym wyzwaniem. Przypomniała mi za to to, co powiedziała jakiś rok temu o tym, że ona cały czas szuka dobrych psychologów do współpracy. No i że jest bardzo za tym żebym w tym roku szła na studia, bo im szybciej zacznę tym szybciej skończę (mam już 27 lat!). Także będzie mnie wspierać.

Rodzina również zareagowała bardzo pozytywnie, przyjaciele również. Co do przyjaciół to nie miałam wątpliwości, ale nie byłam pewna co powie moja rodzinka na to, że drugi psycholog będzie im się kształcił. Natomiast zaskoczyli mnie bardzo pozytywnie - zarówno rodzice jak i babcia. 

Także jest mi dobrze.

Co do wkurwu, o którym pisałam w poprzedniej notce to go rozpracowałam. Złość i agresja są naturalnymi reakcjami na lęk i stres, a ja byłam wówczas bardzo się bałam powrotu do pracy po trzytygodniowej przerwie. I rzeczywiście - jak tylko wróciłam do pracy i okazało się, że nie było się czego bać to od tego momentu nie mam już problemów ze złością. 
Czuję się normalnie. Poza tym, że bardzo mnie boli ząb... I prawdopodobnie czeka mnie dentysta. Choć dzisiaj już boli mniej, więc może znowu to odwlekę ;)

Pozdrawiam Was wszystkich :)
 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję, że chcesz się ze mną podzielić swoimi przemyśleniami!

© Sleepwalker | Wioska Szablonów | X | X