"Jeśli nie zmienisz nic, nic się nie zmieni"
Taka sentencja...
Zdecydowałam się chodzić do terapeutki, o której pisałam, że idę do niej pierwszy raz. Zapowiedziała mi niestety długą terapię, choć powiedziała, że nie jest zwolennikiem przeciągania leczenia. U mnie jednak jest wszystko tak pomieszanie, że inaczej się nie da...
Jestem z niej jak na razie zadowolona. Z gabinetu wychodzę z gotowym planem na następny tydzień bądź dwa. Pełna wiary w siebie. Niestety ta wiara bardzo szybko się ulatnia. Wracam do myślenia, że do niczego się nie nadaję i cała duma związana z moimi osiągnięciami idzie w niepamięć. To mi się coś udało? Niemożliwe, musiało mi się wydawać...
W sobotę kolejna sesja, postaram się napisać coś zaraz po niej żebyście zobaczyli różnice w moim nastawieniu przed i po terapii.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dziękuję, że chcesz się ze mną podzielić swoimi przemyśleniami!