Było już dobrze po dwudziestej drugiej.
Uwodziciel był w łazience, a ja siedziałam na parapecie ubrana w jeansy i niebieski polar; paliłam papierosa. Uśmiechnięta sama do siebie spoglądałam na nocny krajobraz jednej z najbardziej zaniedbanych dzielnic mojego miasta. Stare kamienice, dym unoszący się znad kominów i ulice oświetlane żółtawym światłem latarni. Chłodne, wręcz zimowe powietrze w połączeniu z dymem mentolowego papierosa przywołało jakieś dobre, choć nieokreślone wspomnienie z czasów, gdy byłam nastolatką. To czas szaleństwa, imprez, festiwali teatralnych, w których razem z moją ekipą brałam udział. Smak, zapach - przywołują wspomnienia, obrazy, przeżycia. Jest mi dobrze. Było mi dobrze też wtedy. Pozytywna melancholia.To jedna z kartek albumu mojej pamięci, która została uzupełniona poprzedniej nocy.
Kolejna kartka z tego dnia - łazienka.
Spora kabina prysznicowa, po prawej pasta i szczoteczka do zębów, ja opieram się o umywalkę, po chwili opłukuję twarz chłodną wodą.Patrzę w lustro, prosto w swoje oczy.
Czemu on mówi, że na mnie nie zasługuje? Czemu on mówi, że się marnuję? Czemu on mówi, że jestem piękna? Jak on mnie widzi? Kogo widzi, gdy na mnie patrzy?
Patrzę na siebie i widzę tę samą twarz, którą widzę codziennie. Widzę siebie gdy miałam pięć, osiem, trzynaście, siedemnaście i dwadzieścia lat. To jestem ja. Czy coś się zmieniło odkąd odeszłam od Boga, czy moja twarz się zmieniła? Nie, wyglądam tak samo. Kim jestem? I kogo on widzi?
Spojrzał, dodał mi urody,
a ja wzięłam ją jak swoją.
Szczęśliwa, połknęłam gwiazdę.
Pozwoliłam się wymyślić
na podobieństwo odbicia
w jego oczach. Tańczę, tańczę
w zatrzęsieniu nagłych skrzydeł.
Stół jest stołem, wino winem
w kieliszku, co jest kieliszkiem
i stoi stojąc na stole.
A ja jestem urojona,
urojona nie do wiary,
urojona aż do krwi.
Mówię mu, co chce: o mrówkach
umierających z miłości
pod gwiazdozbiorem dmuchawca.
Przysięgam, że biała róża,
pokropiona winem, śpiewa.
Śmieję się, przechylam głowę
ostrożnie, jakbym sprawdzała
wynalazek. Tańczę, tańczę
w zdumionej skórze, w objęciu,
które mnie stwarza.
Ewa z żebra, Wenus z piany,
Minerwa z głowy Jowisza
były bardziej rzeczywiste.
Kiedy on nie patrzy na mnie,
szukam swojego odbicia
na ścianie. I widzę tylko
gwóźdź, z którego zdjęto obraz
Wisława Szymborska - Przy winie
Przewracamy kartkę i widzimy późną noc...
Zmęczeni kładziemy się na kilka godzin spać. On leży obok.
Przed zamkniętymi oczami widzę jego twarz. Przystojną, skupioną, zachwyconą.
Czy on rzeczywiście jest taki fantastyczny czy tylko ja go tak postrzegam? Jego charakter, poczucie humoru, styl życia, styl ubierania, jego ciało i jego namiętność - to wszystko jest wspaniałe, jakby dopasowane do mnie. Dlaczego jest coraz lepiej? Jak to możliwe, że dalej jesteśmy ze sobą, przecież to miało trwać chwilę. Dwa miesiące temu twierdziłam, że lepiej być nie może. Teraz jest jeszcze lepiej. Jeszcze bliżej. Jeszcze naturalniej.
Polub mnie taką, jaka jestem.
Nie próbuj zmienić, złamać, zgiąć.
Pozwól mi śmiać się, kłamać, tęsknić,
dobrą być czasem, często złą.
Pozwól mi wracać i odchodzić,
pozwól mi cierpieć, płonąć, krwawić,
ja tak już muszę, ja tak zawsze,
i wszystkie twoje prośby na nic.
To by tak dobrze było, pięknie,
i wtedy bym cię kochać mogła —
Skryj, miły, w kocie poduszeczki
twoje drapieżne szpony orła.
Elżbieta Szemplińska - Szpony
Chciałam mężczyznę, który spełni wymagania podane w tym wierszu. I takiego mam. Mogę być taka, jaka w danym momencie chcę. I on sobie z tym poradzi. W dodatku pomaga mi sobie z tym poradzić tak, że następnym razem potrafię nad sobą bardziej zapanować. Szkoła uczuć.
Czy znajdę takiego jak on... tylko wolnego?
Ciekawy wpis ładnie połączone własne myśli z wierszami. Ciesz się szczęściem póki trwa bo ono zazwyczaj jest tylko chwilą ulotną i choć kiedyś odejdzie to po jakimś czasie powróci, tak to jest że są góry i doliny, szczęścia i nieszczęścia. Myślimy zazwyczaj że nie idą po równo, ale to raczej jest tak że tam gdzie dobre czas szybciej ucieknie niż tam gdzie złe...
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz. Wierzę, że znajdziesz. Każdy z czasem znajdzie, bo każdy zasługuje.
OdpowiedzUsuńA mi się wydaje, że nikt nie zasługuje na drugą osobę, bo każda osoba jest darem-to też refleksja z tamtego dnia. Każda osoba jest tak niepowtarzalna i wyjątkowa, że nikt nie może powiedzieć, że jej się należy, bo zasługuje.
UsuńDziękuję ci za komentarz i ciepłe słowa, pozdrawiam!
Przeszłaś samą siebie w stylu pisania ;).
UsuńWierzę, że znajdziesz. Nie wiem jak, nie wiem gdzie, ale... znajdziesz ;).
Czarujący zabieg odwołań do poezji i opisów przeżyć wewnętrznych - rozmów samej z sobą. Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie: http://kreofikcja.pl :)
Natalie