Moja twórczość

Obrazy na sprzedaż

Konflikt

Lubię to uczucie po alproxie, gdy świat wydaje się piękny, a wszystkie zmartwienia wydają się błahe.
Wzięłam dzisiaj 0,5mg, bo wróciłam z pracy roztrzęsiona. Ostatnio tak mam. Dlaczego?
Otóż mam konflikt w pracy z dwiema osobami. Właściwie to z jedną, a druga robi to, co pierwsza chyba ze względu na słabość charakteru. No cóż, bywa. Wow! Powiedziałam "no cóż, bywa"! Jeszcze dwie godziny temu to był problem rangi 10/10.
Co pół tabletki potrafi zrobić z człowiekiem.
Już wyjaśniam o co chodzi.



Dwie sprzątaczki, z którymi przez ostatni rok miałam raczej dobry kontakt, były takimi najlepszymi znajomymi z pracy, nie odzywają się do mnie. Ignorują mnie, dają mi wyraźnie do zrozumienia, że mną gardzą. Tak naprawdę nie wiem dlaczego. Od kolegi dowiedziałam się, że one wiedzą, że Uwodziciel był ze mną w Krakowie. Ha! Dosyć mocno posunięta plotka. Tak, w każdej plotce jest ziarnko prawdy i nie mam im za złe, że "przestały mnie lubić", ale ich zachowanie jest zwyczajnie wredne i dziecinne. W dodatku nie wiem czy naprawdę o to im chodzi. Równie dobrze może chodzić o to, że pewnego razu minęłam jedną z nich bez słowa, bo od tego momentu przestały się do mnie odzywać. Nie wiem o co im chodzi, nie chcę tworzyć własnych historii, ale zachowują się bardzo nieprzyjemnie w stosunku do mnie. Nie będę tu podawać przykładów, bo szkoda pisać nawet, ale przez to w pracy jestem zalękniona i zestresowana.
Terapeutka tydzień temu podała mi dwie możliwości podejścia do tej sytuacji - albo próba konfrontacji albo ignorowanie tego zachowania. Stwierdziła, że zwykle w moim życiu (a właściwie to zawsze) wybieram pierwszą opcję nie dając w ten sposób wolności drugiemu człowiekowi. Postanowiłam wobec tego nie iść na łatwiznę (czyt. próby konfrontacji i tłumaczenia się z rozpaczliwym przekazem "polub mnie! polub!") i zostawić sytuację samą sobie. Staram się zmierzyć z tym, że ktoś ma do mnie jakiś problem, ma do tego prawo, a ja wcale nie muszę się tym przejmować. Terapeutka powiedziała mi, że powinnam do tego podejść zadaniowo, jako doświadczenie, które może mi pomóc w przyszłości zmierzyć się z podobnymi sytuacjami.
Najważniejsze jest to, aby pamiętać, że "mają coś do mnie" jedynie dwie osoby, a nie cała firma. "Lubię" takie rzeczy uogólniać. Sytuacja ze sprzątaczkami zmusza mnie do wyjścia ze swojej strefy komfortu i do nawiązywania nowych znajomości. Z zaskoczeniem zorientowałam się, że poza nimi dwiema są też inne osoby, z którymi mogę wyjść na papierosa i pogadać o pierdołach. Ludzie traktują mnie z sympatią. Przyznaję, że jest dla mnie stresującym rozmowa z nowymi osobami. Ale dam radę. Mam tę moc!
Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Teraz, na alproxie i po terapii sprawa wydaje się mniej poważna, ale kiedy wytrzeźwieję z uspokajacza i będę zmuszona iść do pracy i znowu się z nimi zmierzyć - pewnie znowu będzie trudno. Jednak może z każdym dniem łatwiej? W końcu nie one jedne istnieją w budynku, w którym pracuję.
Uprzedzam, że doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to, o czym plotkują po części jest prawdą. I jak chcą to niech sobie mnie tak traktują-nie wnikam w to czy mają do tego prawo czy nie.
Piszę tu o tym, że to ja muszę sobie z tym poradzić i moim problemem jest to, że w ten sposób na to reaguję.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję, że chcesz się ze mną podzielić swoimi przemyśleniami!

© Sleepwalker | Wioska Szablonów | X | X