Moja twórczość

Obrazy na sprzedaż

Nie dam rady!

Są tacy ludzie, których znosisz wokół siebie tylko dlatego, że nie masz innego wyjścia. Może to być koleżanka z pracy, sąsiadka, współlokatorka... Uczepi się taka i nie chce się odczepić, nie rozumie słowa "nie" i zupełnie nic nie robi z sygnałów jasno mówiących "nie lubię cię! Odejdź!". Pomimo tego, że raczej całkiem nieźle radzę sobie z takimi osobami, to jest jedna, wobec której jestem bezsilna - ma na imię Depresja.



Przychodzi i rozsiada się w fotelu, nalegając, aby zrobić jej herbaty. Mówię jej: wyjdź! i staram się traktować ją jak powietrze, ale ona nic sobie z tego nie robi! Wstaje, robi sobie sama tej pieprzonej herbaty i zachowuje jakby była u siebie. Niech ją szlag! Przecież zaraz mają przyjść goście, których chcę przyjąć. Znają się z Depresją, bo już nie raz spotykaliśmy się, gdy ona się wprosiła, ale jednak spotkanie bez niej jest dużo fajniejsze. Ona potrafi naprawdę popsuć atmosferę. Ja coś opowiadam z zapałem, a ona nagle zaczyna melancholijnie milczeć. Albo świetnie się bawię, a ona mi mówi, że powinnam coś zrobić, bo mam bardzo smutne oczy. "Zobacz jakie są smutne" - powtarza - "zobacz jak cierpisz". Najgorzej jest jak zbieram się do pracy, a ona, bezczelna, zbiera się ze mną! Rozumiesz!? Wlecze się za mną do roboty! Zwykle nikogo o to nie podejrzewam, ale mam czasem wrażenie, że ona celowo psuje mi humor. Idę do tej pracy, a ona zaczyna swoją gadkę o tym, że nie chce jej się tam tyle czasu siedzieć, że to tyle godzin, że nie wiadomo co się stanie. "Patrz na tego gościa" - zmienia na chwilę temat - "czy mi się wydaje, czy patrzy na ciebie z politowaniem?". Mówi to z tak autentyczną troską, że trochę mi głupio, że podejrzewałam ją o niecne zamiary. Ten gość rzeczywiście tak na mnie patrzy. I tamta kobieta też. Gdyby nie Depresja to bym tego nie zauważyła, dobrze, że była przy mnie. Nagle przypominam sobie, że siostra też tak na mnie patrzyła ostatnio. I przyjaciółka. Pewnie męczę ich tak, jak mnie męczy Depresja, mają mnie dosyć.
Chcę do łóżka.
Poważnie.


5 komentarzy

  1. Współczuję. Mnie dopadła jako skutek uboczny przyjmowania leków i nie było to miłe, oj nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. mój mąż się śmieje, że ja przyciągam takich depresyjnych ludzi i nigdy nie mam serca żeby ich odczepić bo wierzę, że na pewno mogę coś zmienić w ich życiu. I tak już zostają.

    OdpowiedzUsuń
  3. też mam towarzystwo. lęk nigdy się nie umawia. pustka siedzi chociaż wszyscy juz poszli. derealizacja poprzestawia meble na chacie żeby nic nie wyglądało znajomo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mary, współczuję bardzo i jestem z Tobą, mimo, że ostatnio kontakt wyciszyłam całkiem, ale byłam w dziwnym stanie... Przytulam mocno.
    A tak z innej beczki, bardzo podoba mi się sposób w jaki ujęłaś to wszystko...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz się ze mną podzielić swoimi przemyśleniami!

© Sleepwalker | Wioska Szablonów | X | X