Znowu w tytule słowa ojca. W drugi dzień świąt je do mnie skierował. Wściekłam się i w żywe oczy mu powiedziałam, że ja nic nie zajadam, po prostu jestem głodna!
Już kilka chwil później zorientowałam się, że zareagowałam przesadnie i zastanowiło mnie dlaczego tak się stało.
Jestem pewna, że nie zajadam stresów. W sytuacjach stresowych raczej nie jem. Nieprawdą jest jednak to, że jem wyłącznie wtedy, gdy jestem głodna - często z przejedzenia jest mi aż niedobrze. Zauważyłam też, że gdy jestem przejedzona to dużo gorzej się czuję psychicznie, bardziej depresyjnie. Wobec tego co jest grane? Dlaczego tyle jem?
Trochę to trwało, ale znalazłam odpowiedź na to pytanie. Otóż zajadam pustkę. W moim wnętrzu pustka jest obecna cały czas. Jak to ładnie napisała hejka w komentarzu pod notką Nie dam rady! "pustka siedzi chociaż wszyscy już poszli". Nie potrafię ani ograniczyć słodyczy, fastfoodów, ani przestać jeść i wrócić do nawyków z anoreksji, jedyne co by pozostało to wrócić do nawyków bulimicznych, ale tego naprawdę nie chcę, czuję się potem jak śmieć.
Co mi pozostaje? Jak tak o tym myślę to nic innego jak tylko zaangażować się na poważnie w terapię i postarać się wyeliminować pustkę.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dziękuję, że chcesz się ze mną podzielić swoimi przemyśleniami!