Długo mnie nie było, ale to dlatego, że dużo się działo...
Każdy dzień był jakiś taki... wypełniony życiem? Nie ma we mnie pustki. Były wzloty, były upadki, ale niezwiązane z chorobą. Takie życiowe po prostu.
Dzisiaj się na chwilę zatrzymałam, bo nie wzięłam wczoraj leków na noc (byłam tak zmęczona, że z drzemki zrobiła się cała noc) i dzisiaj kręci mi się w głowie i ręce mi się trzęsą, pocę się. Ale wszystko ma swoje plusy, bo dzięki temu pomyślałam, że do Was napiszę.
Postanowiłam iść do dietetyczki. I byłam, i chodzę. Mam diete, która naprawdę jest fajna. Tylko nie daje sobie rady z regularnymi zakupami i porządkiem w kuchni przez co w tym tygodniu diety brak. Dzisiaj mam zamiar iść na zakupy, posprzątać i wrócić do pisania planu dnia na każdy dzień żeby to ogarnąć. Dieta wymaga organizacji.
Dostałam premie i to nie mała, bo 3 tys. zł. Miałam zamiar za to spłacić cześć długów i resztę przeznaczyć na dietetyczkę i zakupy, ale przyjaciel, pod którego pożyczyłam kiedyś 1,5t tys. zł. darował mi dług i powiedział, że daje mi te pieniądze na dietę. Poczułam się jakbym wygrała na loterii! Przyjęłam te pieniądze, bo prawdę mówiąc on ma ich sporo, a mi naprawdę są potrzebne - i to dodatkowa motywacja żeby diety nie zawalać. W ogóle mam dobry finansowo czas. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo wcześniej martwiłam się pieniędzmi, mam wrażenie jakby mi kamień z serca spadł. Jeśli to dobrze rozegram to nie będę musiała pożyczać już od nikogo tylko ewentualnie brać z oszczędności.
Wczoraj miałam rozmowę kwalifikacyjną na dwa stanowiska: specjalisty albo starszego specjalisty. To podskoczenie o dwa albo trzy stanowiska do góry, a co za tym idzie - lepsza kasa. Ogromna szansa. Myślę, że poszło mi dobrze. To na razie był pierwszy etap - testy logiczne, test dokładności i cześć praktyczna. Najlepsze jest to, że ja się na co dzień zajmuje tym, czego ta cześć praktyczna dotyczyła, więc wstyd będzie nie przejść tego etapu.
Zrobiłam też w tym czasie największą głupotę w swoim życiu, do której Wam się nie przyznam, bo mi po prostu wstyd. Ale piszę o tym dlatego, że dzięki temu poznałam całkiem fajnego faceta - jesteśmy na etapie randek i smsów. Najlepszy czas. Jest inteligentny, świetnie się z nim rozmawia, rozumiemy się, jest wyższy i o dziwo 3 lata młodszy - nigdy nie miałam młodszego chłopaka. Ale nie przeszkadza mi to, bo różnica wieku się zaciera.
Ach! I jeszcze zdobyłam przyjaciółkę! Wspaniała kobieta, jestem w niej zakochana! Możemy gadać godzinami o wszystkim, milczeć, oglądać razem filmy i bawić się z jej córeczką. Odkąd z dawną przyjaciółką zerwałyśmy ze sobą kontakt (poznała swojego przyszłego męża - nasza przyjaźń tego nie wytrzymała) tęskniłam za taką osobą w swoim życiu.
To tyle u mnie. A co u Was? Napiszcie mi jak się czujecie i czy coś zmieniło się w Waszym życiu tej zimy?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Dziękuję, że chcesz się ze mną podzielić swoimi przemyśleniami!