
Wczorajsza rozmowa z przyjacielem uświadomiła mi jak wiele wymagam od ludzi, którzy są wokół mnie. Złoszczę się na nich o to, że nie są tacy, jakimi ja ich widzę w swojej wyobraźni. Może czasem warto puścić stery i pozwolić sprawom toczyć się ich własnym rytmem? Pozwolić życiu się zaskoczyć?
Zaczęłam się modlić. Coś się we mnie złamało i zdobyłam się na to, aby oddać na nowo Bogu swoje sprawy. Wcześniej nie potrafiłam tego zrobić, a teraz potrafię powiedzieć: bądź wola Twoja. Przez ostatnie pół roku miało być tak, jak ja chcę. Teraz powoli dopuszczam Go do głosu.
Właściwie to modlę się tylko na różańcu, oddaję się Maryi.
Mam nadzieję, że podejdzie do Jezusa i powie Mu: ona nie ma już wina.
Maciej Wierszycki - motto tomiku "Byłem"
Dziękuję, że jesteś...
Jeśli nie tu,
To choćby gdziekolwiek
Piękny post, piękne słowa, jesteś inspiracją :)
OdpowiedzUsuńhttps://myraibowworld1997.blogspot.com/
Amen.
OdpowiedzUsuńO to to to! Nikt z nas nie ma monopolu na wiedzę o tym jak powinien działać wszechświat ;) Myślę, że sami im mniej oczekujemy tym jesteśmy szczęśliwsi. Tylko, żeby się w porę na tych oczekiwaniach złapać...
OdpowiedzUsuńWitaj... Widzę, że Twój blog się rozrasta. Ja swój opuściłam, by teraz do niego powrócić. Ale moze ta przerwa w pewnym sensie była mi potrzebna. Mądre słowa, czasem zbyt dużo ocekujemy od ludzi i chcemy by stali się taki jak my chcialbyśmy ich widzieć, a przecież każdy z nas tworzy jakąś całość siebie. Choć z drugiej strony nie można pozwolić, by ludzie i świat wchodzili nam na głowę ze swoim zdaniem, wyobrażeniami czy oczekiwaniami. Musi być dopasowanie...
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili do mnie, adres kiedyś posłałam. :)
Bluesowa