Moja twórczość

Obrazy na sprzedaż

Tylko jeden samobójca więcej...

Wczoraj moja mama miała próbę samobójczą. Prawdę mówiąc nie mam siły pisać, więc tylko skopiuję to, co pisałam koleżankom na FB i ewentualnie coś dodam, poprawię.

Ja wczoraj po tej całej akcji z mamą, jak już się uspokoiło, wylądowałam w McDonald. Nie ma to jak kompulsy. W ogóle płakałam chyba ze dwie godziny jak już w końcu byłam w domu. Czułam się tak potwornie samotna, zostawiona sama sobie... Gdy wzięli mamę a ja musiałam zostać żeby pilnować mieszkania (straż wywaliła zamki żeby się dostać do mieszkania) i próbowałam się do kogoś dodzwonić żeby poinformować o sytuacji i nikt nie odbierał... Byłam z tym sama.

W końcu dodzwoniłam się do brata, okazało się, że oboje z tatą są koszmarnie nawaleni. Jak przyszli to tata ode mnie oczekiwał wsparcia. Coś mu się chyba role popierdoliły. Wstałam i wyszłam. Potem jeszcze wydzwaniał do mnie. Kilka razy odebrałam, a potem już przestałam, bo nie było sensu z nim gadać.

Najgorsze było jak była ta straż, policja i pogotowie... Blisko 15 osób w małym mieszkaniu (mama w pozycji bezpiecznej na ziemi) i wszyscy coś ode mnie chcieli. Tu odpowiedz na pytania, tu podpisz, tu coś znajdź... Jakby w tym wszystkim przyszedł jakiś przypadkowy człowiek i poprosił o pin do karty to pewnie bym podała.

Wczoraj jak płakałam to zorientowałam się, że nawet Boga pocieszam.
Gdy do Niego krzyczałam wczoraj, że kurwa gdzie On jest, że nie ma kto mnie nawet przytulić, że co z tego że jest jak nie na Go fizycznie... Potem otworzyłam Dzienniczek św. Faustyny na przypadkowej stronie i trafiłam na wypowiedz Jezusa: "Bądź spokojna, dziecię Moje, widzisz, że nie jesteś sama. Serce Moje czuwa nad tobą".

Potem przeczytałam dwa psalmy "przypadkowe" (myślę, że były odpowiedzią na moją modlitwę) to się zorientowałam, że On jest większy od tego wszystkiego i nie muszę Go pocieszać, być przy Nim silna. I że On może mi dać wsparcie, nikt inny.

A ostatecznie w szpitalu się okazało, że mama nic nie wzięła, była po prostu kompletnie pijana. Albo nie zdążyła, bo babcia bardzo szybko zareagowała, albo nie miała takiego zamiaru.


Drogi Boże piszę chociaż kilka słów, innym razem napiszę więcej. Na początku życzę Ci wszystkiego dobrego i pozdrawiam Cię najgoręcej. Tak się jakoś złożyło że nie miałam okazji podziękować za list coś mi przysłał. Miałam wiele pracy, miałam wiele nauki, także piszę dopiero dzisiaj.

U mnie wszystko jak dawniej tylko jeden samobójca więcej, tylko jedna znów rodzina rozbita, tylko życie pędzi coraz prędzej. Gdzieś obok rozbił się samolot, trochę dalej trzęsła się ziemia.
Kiedy patrzę na to wszystko tak jak dziś...

1 komentarz

  1. Uwielbiam ten kawałek i niestety mam przeczucie, że często będą go słuchali i "czuli" kiedyś moi bliscy... Mimo, że jestem od 2 tygodni w hipomanii... cały czas wierzę w to, że umrę wskutek samobójstwa. To niezmienne od wielu lat... niezależnie od leków i terapii... one to tylko sztucznie przetrzymują w czasie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że chcesz się ze mną podzielić swoimi przemyśleniami!

© Sleepwalker | Wioska Szablonów | X | X